Cambridge Audio A2: dobrze, tanio, ale nie bez zastrzeżeń

4 komentarze

Galerie Recenzje Redystrybucje

 

Cambridge Audio to jedna z kilku marek, których zabrakło w naszym teście porównawczym brytyjskich (poniekąd) wzmacniaczy, ponieważ nie mieliśmy wówczas pod ręką wzmacniacza CA. Później trafiły do mnie wzmacniacze z serii A i Azur, ale miałem sporo innych projektów do opisania i Cambridge Audio znowu pominąłem. Oba wzmacniacze trafiły do systemów moich znajomych i nie chciałem opisywać ich z pamięci. Minęły 2 lata i zdarzyły się dwie rzeczy: wybrałem się na krótki wypad do Wielkiej Brytanii i jeden z dwóch wzmacniaczy CA wrócił do mnie w ramach wymiany sprzętu. To wyraźny znak, że nie możemy już dłużej zwlekać z tekstem o Cambridge Audio.

Cambridge Audio A2 to prosty wzmacniacz zintegrowany o stosunkowo niskiej mocy z linii, w której były modele od A1 do A5 w dwóch lub więcej wersjach. A2 to drugi model od dołu, najniższy był A1. Wzmacniacz ma podstawowe funkcje: regulację tonów i równoważnik, ale nie ma filtrów, nie ma gniazda słuchawkowego i można podłączyć do niego tylko jedną parę kolumn. CA zaleca kolumny o impedancji 6-16 omów i wzmacniacz faktycznie grzeje się z kolumnami 4-omowymi, szczególnie przy większej głośności. Przetestowaliśmy go z naszymi Quadral Tribun MK IV i po jakichś 20 minutach głośnego słuchania wzmacniacz co prawda nie poszedł z dymem, ale rozgrzał się na tyle, że dla bezpieczeństwa woleliśmy zmniejszyć głośność do umiarkowanego poziomu. Przy niskich i średnich poziomach głośności wzmacniacza nie grzał się nadmiernie, ale zalecałbym trzymać się kolumn o impedancji 6 omów lub wyższej.

Cambridge Audio A2 ma 5 wejść, w tym 1 pętlę magnetofonową. Wersja podstawowa ma tylko wejścia liniowe – bez wejścia gramofonowego, ale można je dodać. Cała operacja polega na przecięciu dwóch zworek i zamontowaniu dodatkowej płytki z układami przedwzmacniacz gramofonowego. Po jej zamontowaniu jedno z wejść liniowych (AUX) staje się wejściem gramofonowym. Oczywiście za opcjonalne wejście gramofonowe trzeba było dodatkowo zapłacić i CA kontynuuje tę politykę, podobnie jak kilka innych marek (jak na przykład NAD) – tyle że obecnie w formie zewnętrznego przedwzmacniacza, który użytkownik musi dokupić. Czemu dawać klientom coś za darmo, skoro można wydusić za to dodatkowe pieniądze? W każdym razie mój A2 to jeden z rzadkich egzemplarzy z zainstalowanym przedwzmacniaczem gramofonowym. W większości przypadków przy zakupie wzmacniacza Cambridge Audio, jeśli chce się korzystać z gramofonu, należy spodziewać się dodatkowych kosztów. Tyle dobrego, że płytka przedwzmacniacza gramofonowego CA pasuje do wielu modeli z linii A i linii Azur.

Wzmacniacz pod pewnymi względami jest zrobiony przyzwoicie, pod innymi nieszczególnie. Podoba mi się prostota projektu wewnątrz i na zewnątrz, transformator torroidalny i zakręcane terminale głośnikowe, które są znacznie wygodniejsze i solidniejsze niż zatrzaski sprężynowe. Poza tym bez problemu wchodzą w nie grube kable. Szkoda, że nie przyjmują wtyków bananowych, ale to lepsze niż terminale wyłącznie na wtyki bananowe, jak w Exposure Super XX lub Cyrus One. Potencjometr głośności w tym i wielu innych wzmacniaczach CA to kompletna porażka. Najwyraźniej potencjometr jest liniowy, co oznacza, że wzmacniacz podgłaśnia bardzo gwałtownie i daje bardzo małą kontrolę przy niskich poziomach głośności. W połączeniu ze źródłem o regulowanym wyjściu (jak komputer, telefon, odtwarzacz CD lub DAC z regulacją poziomu wyjściowego) nie jest to duży problem. Ale jeśli używa się tunera lub CD z wyjściem stałym, wzmacniacz jest po prostu bezużyteczny w nocy lub jeśli chce się słuchać z bardzo niską głośnością. Z Azurem, którego miałem, był ten sam problem. Poza tym zastosowany potencjometr jest dość awaryjny, ale jeśli zacznie szwankować, przynajmniej będzie okazja wymienić go na lepszy – logarytmiczny. Potencjometr logarytmiczny powinien rozwiązać problem braku kontroli przy niskiej głośności. Do tego mamy jeszcze problemy z temperaturą. Za mały radiator to jedno, innym problemem jest to, że ten wzmacniacz, podobnie jak wiele niższych modeli CA, ma końcówkę mocy na scalakach (TDA1514). Te scalaki brzmią dobrze i są tanie, dzięki czemu CA udało się zrobić nieźle grające i stosunkowo tanie wzmacniacze, ale pod większym obciążeniem są podatne na uszkodzenia. Dotyczy to wzmacniacz A1, A2, Azur, Topaz, Sonata i pewnie wielu innych wzmacniaczy CA. Jak wspomniałem wcześniej, łączenie tych wzmacniaczy z kolumnami o impedancji 4 omy jest ryzykowne.

O ile Cambridge Audio A2 ma wzloty i upadki pod względem budowy i funkcjonalności, to jeśli chodzi o jakość dźwięku broni się świetnie. Wzmacniacz potrzebuje kilku minut rozgrzania żeby zabrzmieć tak, jak powinien, ale po rozgrzaniu brzmi naprawdę dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jest to produkt budżetowy. Bas jest przyjemny, na większości nagrań pełny i schodzi dość nisko (ale nie tak nisko, jak we wzmacniaczach pod tym względem najlepszych, jak Marantz 1120); w najniższych rejestrach brakuje klarowności, wyższy bas odzyskuje rozdzielczość, ale jest nieco wycofany. Wokal – nie tak wyeksponowany, jak we wzmacniaczach o świetnej średnicy (Marantz 1060 lub NAD 7020), ale klarowny i na pewno nie odchudzony. Męskie wokale są prezentowane z większą klasą, niż damskie, co sugeruje niewielki dołek w krzywej. Gitary, szczególnie gitary elektryczne, atakują z wielkim autorytetem, ich dźwięk jest pełny i miażdżący. To jest ogromy atut CA A2. Wysokie częstotliwości są lekko zmiękczone (zwłaszcza talerze), ale tylko do punktu, w którym nie są przesadnie ostre; nie tracą czytelności. Trójkąt brzmi pięknie, czysto, i wybrzmiewa długo. Scena jest w dużym stopniu uzależniona od materiału źródłowego. Przy dobrych nagraniach jest niezła (ale nie świetna), przy gorszych nagraniach ledwo zauważalna lub znika całkowicie. Magii nie ma, ale tragedii też nie. Szybkość jest dobra, to żwawy wzmacniacz, nie gubi kroku przy szybkich kawałkach rockowych i muzyce elektronicznej. Ogólnie rzecz biorąc, w zależności od nagrania wzmacniacz brzmi przyzwoicie lub bardzo dobre i nawet jasno zrealizowanych nagrań słucha się przez niego przyjemnie.

Cambridge Audio A2 (i inne wzmacniacze z serii A) to bardzo dobra opcja budżetowa, zdecydowanie godna polecenia – szczególnie dla fanów rocka (fantastyczne gitary!), ale nie sprawi zawodu z jazzem i muzyką elektroniczną. Gra energicznie i przyjemnie, czytelnie (z wyjątkiem niskiego basu), a do tego jest niedrogi. Polecamy go nie bez zastrzeżeń: problematyczny potencjometr głośności, niezbyt atrakcyjny wygląd, nieduża moc i problemy z napędzeniem czteroomowych kolumn. Ale jeśli nie musisz nagłaśniać zbyt dużego pomieszczenia i masz i impedancji minimum 6 omów, warto go posłuchać.

Dane techniczne

Moc (RMS) – 2 х 25 W / 8 omów, 2 х 30 W / 6 omów (niektóre źródła podają 2 х 35W / 6 omów)
Zniekształcenia: poniżej 0,02% / 1 W
Czułość wejść: MD / Tuner / CD / AV / Aux / Tape: 250 mV, Phono (opcjonalny przedwzmacniacz): 1,75 mV
Regulacja tonów: niskie +/- 6dB @ 100Hz, wysokie +/- 6 dB @ 10Hz
Pasmo przenoszenia: 10Hz do 60 kHz (-3 dB)
Separacja kanałów: przy 1 kHz powyżej 72 dB
Stosunek sygnał/szum (A-ważone): 92 dB przy pełnej mocy wyjściowej (wejście liniowe)
impedancja kolumn: 6-16 omów
Wymiary: 430 x 90 x 300mm
Waga: 5,6 kg

 

Cambridge Audio A2: galeria

4 comments

  1. Mli

    Artykuł średnio profesjonalny, topaz, a1 v3 oraz najniższy azur bazuje na układach lm a nie tda i nie ma problemów z nadmierną temperaturą, podobnie jak a1 v2 na tym samych tda, a2 grzeje się znacznie bardziej od a1 i wszystkich modeli na scalakach od CA ze względu na liniową stabilizację napięcia zasilania stopni końcowych, od nie wiadomo było co zrobić w a2 żeby wyprodukować nadal prosty i tani wzmacniacz ale żeby miał różnice względem serii a1 więc dodano średnio potrzebną stabilizację. Potencjometr zamontowany fabrycznie nie jest liniowy tylko logarytmiczny i faktycznie nie jest najwyższych lotów. Moc wyjściowa wynosi 2x40W przy 8 ohm, a 4 ohmowego obciążenia nie należy podłączać przy napięciu zasilania TDA +\- 27V czyli takim jakie występuje w tym wzmacniaczu.

    1. rafal lisinski Post author

      Zgadza się, w części „scalakowych” CA są układy LM, natomiast w TYM modelu jest TDA1514. Jeśli chodzi o problemy z temperaturą, podobne widziałem także w innych niższych modelach CA, A2 nie był tu wcale gorszy od np. A1v3 na LM4766.
      Kolumny 4-omowe w przypadku tego wzmacniacza to spore ryzyko, co wyraźnie napisaliśmy. Sprawdzamy realne zachowanie wzmacniacza i piszemy o tym, dlatego, że po pierwsze wielu użytkowników ignoruje zalecenia producenta i nie wie, co wzmacniacz ma pod maską i co w związku z tym może wytrzymać, po drugie w przypadku niektórych wzmacniaczy te zalecenia są mocno na wyrost. Dlatego jeśli np. producent zaleca stosowanie kolumn od 6 omów, i tak sprawdzamy go z kolumnami o niższej impedancji i piszemy dokładnie, jak się z nimi zachowuje.
      Jeśli chodzi o potencjometr – w moim egzemplarzu A2 był potencjometr B10K (widoczny zresztą na jednym ze zdjęć), więc oznaczenie wskazuje na liniowy (standardowo w przypadku potencjometrów z Azji i USA oznaczenia to B – liniowy, A – logarytmiczny). Nie widziałem śladów wymiany na płytce, ale oczywiście jest możliwość, że nie był to potencjometr fabryczny. Ale znowu – ten egzemplarz nie był niczym wyjątkowym, jeśli chodzi o takie zachowanie potencjometru we wzmacniaczu CA, w sieci można znaleźć podobne opinie innych użytkowników.
      Jeśli chodzi o moc wyjściową – jeśli ma Pan oficjalne dane techniczne (np. z instrukcji użytkownika, serwisowej lub katalogu), proszę o podesłanie.

      1. Mli

        Odnoszę się do fragmentu „podobnie jak wiele niższych modeli CA, ma końcówkę mocy na scalakach (TDA1514). Te scalaki brzmią dobrze i są tanie, dzięki czemu CA udało się zrobić nieźle grające i stosunkowo tanie wzmacniacze, ale pod większym obciążeniem są podatne na uszkodzenia. Dotyczy to wzmacniacz A1, A2, Azur, Topaz, Sonata i pewnie wielu innych wzmacniaczy CA. Jak wspomniałem wcześniej, łączenie tych wzmacniaczy z kolumnami o impedancji 4 omy jest ryzykowne” Gdyż układy TDA stosowane były jedynie w A1 v2 oraz A2, pozostałe wzmacniacze „Topaz AM1 AM5” „Topaz AM10” „A1 v3” „A5 v2” „Azur 351” budowane są w oparciu o LM4766T, oraz LM3886. Ponadto podatność na uszkodzenia w serii na LM jest nieprawdą a w serii na TDA po części nie prawdą, po prostu w serii produkcji TDA1514 trafiła się wadliwa partia, która się wzbudzała i ulegała uszkodzeniu, kości z prawidłowej serii wytrzymują długotrwałą pracę w ciężkich warunkach ze względu na wachlarz zabezpieczeń, nie wytrzymuje jednak zwarcia przy większym wysterowaniu. Jeśli chodzi o moc, wystarczy zmierzyć napięcie zasilania układów we wzmacniaczu i porównać je z wartościami wykresu mocy w nocie katalogowej układu 😉 nie dalej jak kilka dni temu serwisowałem A1 v3 i on również posiadał potencjometr volume logarytmiczny.

        1. rafal lisinski Post author

          Chodziło mi o to, że A2 ma końcówkę na scalakach podobnie jak różne inne niższe modele CA i że w A2 jest to TDA1514, a nie że TDA1514 jest we wszystkich. LM to także scalaki 🙂
          Niestety właściciel A2 nie zgadnie, czy trafił mu się A2 a TDA z dobrej, czy ze złej serii (dopóki TDA nie strzeli). Co za tym idzie, te wzmacniacze lepiej traktować jako ryzykowne.
          Tak jak pisałem wyżej, nie wykluczam, że potencjometr w moim egzemplarzu A2 nie był fabryczny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *