Beyerdynamic DT770 PRO: rasowe konie pociągowe

Comment

Galerie Recenzje

Jak większość audiomaniaków, mam więcej niż jedną parę słuchawek. Muszę jednak zacząć od tych, których używam non-stop.

Ze słuchawkami Beyerdynamic zetknąłem się już ładnych kilka lat temu. Zacząłem właśnie od tego modelu. Od tamtego czasu miałem okazję posłuchać zarówno innych modeli tej marki, jak i chińskich „klonów” (Superlux) i mój wybór cały czas pozostaje przy DT770 PRO. Dlatego kiedy po kilku latach intensywnej eksploatacji uległy uszkodzeniu na tyle poważnemu, że naprawa nie miała już sensu – po prostu kupiłem identyczne.

Za co je lubię?

Brzmienie – czyste i bardzo „realne”. Jest to coś, co większości słuchaczy w tych słuchawkach przeszkadza, dla mnie za to jest olbrzymią zaletą. Nie poprawiają dźwięku, nie dodają basu, nie uwypuklają średnicy, są dość liniowe i wystarczająco precyzyjne(Rafał preferuje HD598 jako bardziej liniowe, te są jednak droższe i delikatniejsze). Z moim obserwacji wynika, że są bardzo często wykorzystywane w warunkach studyjnych . Ponieważ są zamknięte nie mają braków w dole, które dotykały otwarte modele tej firmy. Oczywiście nie są „Naj”, najczystsze, czy najbardziej referencyjne, ale moim zdaniem dają doskonały efekt w swojej półce cenowej.

Słuchawki wielokrotnie testowałem na „cywilach”, którzy słyszeli na nich zdecydowanie więcej detali utworu, niż na innych słuchawkach. Ma to jednak swój koszt – utwory nie zyskują basu, więc jeśli brakuje go w nagraniu, nie zabrzmi tak przyjemnie.

Wytrzymałość – konstrukcja zamknięta i solidne niemieckie wykonanie sprawiają, że pomimo używania do kilkunastu godzin dziennie przez lata służyły niemal bez zarzutu. Korzystam z nich nie tylko w biurze czy domu, ale też w komunikacji miejskiej, doskonale odcinają otoczenie pozwalając na słuchanie ciszej, niż gdyby musiały konkurować z otoczeniem. Obudowa jest z plastiku z metalowym pałąkiem łączącym słuchawki, mocowania są trwałe i choć po latach się wyrobiły i lekko pękły, to wciąż produkowane są części zamienne(nawet niewielkie elementy mocujące), czego o większości słuchawek powiedzieć nie można.

Przewody – choć DT770 nie mają wymiennych przewodów, to te stosowane (sprężynowe) są naprawdę odporne. Oczywiście udało mi się je zamęczyć i konieczne było skrócenie i przelutowanie, jednak jedyne uszkodzenie powstało na najbardziej obciążonym fragmencie i w żaden sposób nie utrudniło naprawy. Co więcej, choć przewód twardnieje na mrozie, to w warunkach od -20 do +30 stopni nie zmniejszał się komfort korzystania ze słuchawek (jedynie poduszki mogą grzać, co jest lepsze przy mrozach J ).

Poduszki – welur i to dobry. Poduszki są duże, wokółuszne i po prostu wygodne. Da się je łatwo zdjąć i w razie potrzeby delikatnie przeprać. Zamienniki są łatwo dostępne (koszt 80-120 zł). W porównaniu ze sztuczną skórą stosowaną np. w Superlux HD330 –czyli klonach DT770 – są niesamowicie komfortowe. Po kilku godzinach słuchania wystarczy chwila, żeby od nich odpocząć, nie ma bólu dookoła uszu ani zaczerwienienia / przepocenia.

Impedancja – 250 Ohm to dużo jak na słuchawki służące w trasie, ale dzięki dobremu tłumieniu nawet telefon wystarcza do słuchania na nich, Fiio X5 nie ma natomiast żadnego problemu, choć pewnie ze wzmacniaczem słuchawkowym zabrzmią pełniej. Wysoka impedancja pozwala natomiast na zwiększenie głośności przy niewielkim poziomie szumów/zniekształceń – de facto niesłyszalnym.

Stosunek ceny do jakości.
Nie są to najlepsze słuchawki, jakich słuchałem. Ale w porównaniu z innymi markami ich cena jest bardzo rozsądna – nowe można dostać za około 600 zł. Biorąc pod uwagę, że służą bez najmniejszych kłopotów 4 lata albo dłużej (w moim przypadku było to chyba 7 lat), nie jest to duża kwota. Mogą jednak spokojnie konkurować z dużo droższymi słuchawkami, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ich trwałość – czyli nie tylko brzmienie, ale i cały cykl używania.

Są to dla mnie konie pociągowe, narzędzie do codziennego, bardzo komfortowego słuchania w każdych niemal warunkach. Nie przejmuję się nimi jak musiałbym z otwartymi, delikatnymi konstrukcjami a ewentualne zawadzenie przewodem o klamkę kończy się wyłącznie lekkim oporem rozciągającej się sprężyny, a nie katastrofą budowlaną.

Jak wypadają na tle innych modeli?
Tańsze modele Beyerdynamic, na ile miałem z nimi do czynienia, są wyraźnie gorsze, kupno modelu za 100-300 zł nie jest tu żadną oszczędnością. Dobrą opinią cieszą się za to modele z przedziału 300-400, mogą więc być atrakcyjną alternatywą.

Droższe modele, które są naprawdę lepsze(a nie wyłącznie jest to kwestia gustu)   kosztują już około 1500 -1900 zł. Takimi słuchawkami już zbytnio bym się przejmował w podróży, co przekreśla ich wykorzystanie „do wszystkiego”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *