Przerabiamy uszkodzony wzmacniacz Marantz PM 451 na końcówkę mocy

Comment

Rekreacja Renowacje

Biorąc pod uwagę ile wzmacniaczy przechodzi przez moje ręce, nic dziwnego, że czasem trafia się wzmacniacz, który nie działa i nie da się go naprawić, albo po prostu nie warto. Jeśli da się kupić sprawny wzmacniacz za powiedzmy 200 zł, a uszkodzony wzmacniacz nie żadnym rarytasem i nie ma wartości sentymentalnej, nie ma sensu wydawać na naprawę więcej niż 50-100 zł. Dlatego zwykle sprzedaję taki wzmacniacz jako uszkodzony, albo traktuję jako dawcę organów a niepotrzebne części wyrzucam. Ale czasami wzmacniacz jest tylko częściowo uszkodzony i można go uratować przerabiając go na coś użytecznego.

Jakiś czas temu kupiłem uszkodzonego Marantza PM 451 na części. Potrzebowałem elementów do innego PM 451, które działał bez zarzutu, ale brakowało kilku nakładek na przełączniki i żarówek. Później tego drugiego PM 451 sprzedałem za więcej niż zapłaciłem za oba wzmacniacze, więc dawca części się zwrócił z nawiązką.

Nawet podrzuciłem go mojemu elektronikowi, który rozłożył, pogrzebał trochę i się poddał. Powiedział, że coś jest zwalone w sekcji przedwzmacniacza, ale nie ma pojęcia co dokładnie. PM 451 jest naszpikowany niepotrzebnymi funkcjami: elektroniczna regulacja głośności z pamięcią ustawień, „szerokie” stereo, korektor graficzny… Ma się co psuć i szkoda zachodu na naprawy. Ale elektronik sprawdził przy okazji stopień końcowy i zasilacz i powiedział, że te sekcje wyglądają na sprawne.

Czyli zostałem z wzmacniaczem, którego w zasadzie nie było sensu naprawiać, ale niektóre z jego sekcji wydawały się w porządku. A Marantz PM 451 to całkiem niezły wzmacniacz, póki działa: 2×60 W mocy ciągłej przy 8 omach, 0,05% THD przy nominalnej mocy, pasmo 10 Hz – 25 kHz. Mimo ostrzeżenia na tylnym panelu pracuje bezproblemowo z kolumnami 4-omowymi.

Pomyślałem: a może by tak wywalić cały przedwzmacniacz i przerobić toto na końcówkę mocy?

ETAP 1

Przedarłem się przez instrukcję serwisową i znalazłem punkt wejściowy sekcji stopnia końcowego. Zmierzyłem prąd stały na terminalach głośnikowych (nie był zły, ~ 15 mV na obu kanałach), ustawiłem prąd spoczynkowy, i podpiąłem się przewodem z wtyczką mini jack do wejścia sekcji wzmacniacza mocy. Podłączyłem pasywny przełącznik źródeł z regulacją głośności (QED C.D. COMPARATOR CD9, bardzo przydatne pudełeczko), a do niego odtwarzacz CD. Do terminali głośnikowych najpierw podpiąłem przyełącznik głośnikowy z monitorem mocy wyjściowej (KENWOOD PM-80, inne bardzo przydatne pudełeczko) i włączyłem. Wyglądało, że wszystko działa, wskaźniki skakały ładnie i reagowały na regulację potencjometrem. Rozkręciłem do oporu sprawdzając jednocześnie prąd stały na terminalach głośnikowych. Wyglądało dobrze, trzymał się poniżej 25 mV.

Przyciszyłem, podłączyłem słuchawki i okazało się, że działa! Dobry, czysty dźwięk z obu kanałów. Spróbowałem więc z głośnikami, też w porządku, chociaż z odtwarzaczem CD podłączonym bezpośrednio (bez przedwzmacniacza) mogłem wyciągnąć z końcówki maks. 50-60% jej mocy znamionowej. W końcu podłączyłem się przez przedwzmacniacz (Harman/Kardon HK 725) i miałem do dyspozycji pełną moc. Wzmacniacz osiągał moc znamionową bez najmniejszych problemów.

Wyłączyłem, odłączyłem całą sekcję przedwzmacniacza Marantza od zasilania i sprawdziłem ponownie. Nadal dobrze.

Etap 1 został zakończony. Miałem sprawną końcówkę mocy, która niestety wyglądała fatalnie, miał mnóstwo zbędnych części i dosztukowany prowizoryczny przewód sygnałowy zrobiony z starego przewodu słuchawkowego. Ale działała i brzmiała tak dobrze, jak można się było spodziewać po końcówce mocy Marantza. O ile pamiętam brzmienie kompletnego PM 451 – wywalenie sekcji przedwzmacniacza spowodowało wyraźną poprawę.

.

ETAP 2

Po zakończeniu etapu 1 miałem działający wzmacniacz mocy. Kolejnym krokiem było pozbycie się wszystkich zbędnych części i zadbanie, żeby wzmacniacz wyglądał lepiej (i jak końcówka mocy, którą teraz był).

Zacząłem od zaprojektowania nowego panela przedniego. Brałem pod uwagę różne materiały: drewno, czarną pleksę, czarne szkło, aluminium, stal. Najbardziej podobał mi się pomysł z wykorzystaniem szkła, ale to byłaby najdroższa i najtrudniejsza opcja. Po rozmowie z kilkoma punktami usługowymi zdecydowałem się na aluminium. Zaprojektowałem płytę, która miała zakryć oryginalny panel przedni, z otworami na logo Marantza, włącznik sieciowy, jeden z dwóch przełączników głośnikowych i gniazdo słuchawkowe.

Usunąłem wszystkie niepotrzebne płytki (przedwzmacniacz, regulację głośności, korektor, selektor wejść, przedwzmacniacz gramofonowy), gniazda wejściowe z panelu tylnego, przyciski na panelu przednim, itp. W środku został tylko transformator, płyta główna z układami zasilania i końcówki mocy, radiator, włącznik, przełączniki głośników, gniazdo słuchawkowe, terminale głośnikowe, jeden zestaw wejść i śruba uziemienia. Oczywiście zachowam wszystkie przydatne części z wymontowanych płytek (żarówki, diody, kondensatory, potencjometry, przełączniki itp.).

Zostawiłem oryginalne terminale głośnikowe, ponieważ są przylutowane bezpośrednio do płyty głównej (pierwotnie zamierzałem zastąpić je lepszymi terminalami dla jednej pary głośników). Ustawiłem przełącznik głośników 2 w pozycji wyłączonej i przełożyłem nakładkę na przełącznik głośników 1, która nakładki nie miała (część poszła do sprzedanego PM 451). Przełącznik głośników 2 będzie ukryty pod nowym panelem przednim, gniazda głośników 2 nieaktywne. Do tego wzmacniacza i tak nie ma sensu podłączać 2 par głośników.

Odciąłem fragment płytki z 4 wejściami RCA, przykręciłem wejścia w centralnej części tylnej ścianki i połączyłem przewodem dwa z nich z wejściem wzmacniacza na płycie głównej; pozostałe dwa nie są podłączone do niczego. 2 byłyby lepsze niż 4, ale zestaw 4 wejść wygodniej było zamontować. Może z czasem je wymienię.

Zrobiłem i zamontowałem nową nakładkę na włącznik sieciowy (mój elektronik zgubiłe oryginalną). Kwadratowy czarny przycisk został przycięty na wymiar ze pleksi o grubości 3 mm, przyklejony do nasadki zrobionej z gumki do ścierania z wywierconym otworem do montażu na przełączniku. Gumkę owinąłem taśmą izolacyjną, żeby ją wzmocnić, gumki mają przykry zwyczaj pękać.

Etap 2 zakończony. Wszystkie zbędne podzespoły zostały usunięte, wejścia RCA podłączone, niepotrzebne przyciski zostały usunięte, a przyciski do potrzebnych przełączników założone.

ETAP 3

Odebrałem od grawera nowy front. Jest zrobiony z blachy aluminiowej o grubości 0,8 mm, wykończenie czarne błyszczące. Koszt 125 zł, i jest to jedyny koszt całego projektu.

Nałożyłem nowy panel na panel oryginalny i przymocowałem go za pomocą kilkunastu małych pasków cienkiej, mocnej, dwustronnej taśmy klejącej. Wszystkie wystające elementy frontu zostały wcześniej usunięte, z wyjątkiem dwóch przycisków, na które w nowym panelu przednim zostały zrobione otwory (włącznik sieciowy i głośnikowy). Pozostałe dwa otwory zostały wycięte na napis Marantz i gniazdo słuchawkowego.

Zostawiłem włącznik głośnikowy, bo w tym wzmacniaczu gniazdo słuchawkowe nie odłącza głośników i zostawić przełącznik było łatwiej i taniej, niż wymieniać gniazdo słuchawkowe na takie z funkcją odłączania głośników. Zastanawiałem się nad mniejszym, okrągłym otworem na gniazdo słuchawkowe, ale wolałem zostawić zapas, więc zdecydowałem się na prostokątny otwór o tej samej szerokości, co górny otwór na włączniki.

Etap 3 zakończony. Nowy panel przedni pasuje idealnie, teraz ma wzmacniacz elegancki, czysty wygląd, jak na końcówkę mocy przystało.

Jeedyna rzecz, która jeszcze została do zrobienia, do gniazdo albo kabel sieciowy. Pierwotnie ten wzmacniacz miał to kretyńskie 2-pinowe gniazdo sieciowe Marantza, do którego nie da się znaleźć kabli. Usunąłem je tymczasowo założyłem zwykły, cienki przewód sieciowy. Albo zainstaluję gniazdo IEC, albo wymienić przewód na trochę lepszy i zakryję otwór.

Zakrycie otworów, które zostały w panelu tylnym po usuniętych wejściach RCA, jest opcjonalne. Mam już gotową płytkę z laminatu, wystarczy przykręcić, ale mogę równie dobrze zostawić otwory dla lepszej wentylacji. Mógłbym też spróbować usunąć lub zamalować zielony „napis AV BUS” (przedni, dolny pasek), ale na razie mi nie przeszkadza.

W ten sposób za nieco ponad 100 zł (nowy przedni panel) i 3-4 godzin pracy (podpięcie się do sekcji wzmacniacza mocy i testy, usunięcie zbędnych podzespołów, zaprojektowanie nowy panelu przedniego i znalezienie grawera, który go zrobił, podłączenie gniazd wejściowych, zrobienie nowego przycisku włącznika sieciowego, montaż nowego panelu przedniego), zamiast uszkodzonego wzmacniacza zintegrowanego, który nadawał się na przemiał, mamy elegancką, czarną, sprawną i nieźle brzmiącą końcówkę mocy Marantza o mocy mocy 2x60W!

 

EDIT  26.06.2015: FrankenMarantz ma nowy dom. Zgłosił się do mnie człowiek szukający wzmacniacza, wspomniałem o Marantzu i okazało się, że czytał o moim projekcie. Posłuchał i kupił Marantza w komplecie z przewzmacniaczem Rotel RSP-960AX.

 

Dane techniczne (na podstawie danych wzmacniacza Marantz PM 451):

Moc ciągła (DIN): 2x80W / 4 omy, 2x70W / 8 omów
Moc ciągła (RMS): 2x60W / 4 omy, 2x60W / 8 omów
Zniekształcenia harmoniczne przy pełnej mocy i obciążeniu 8 omów: 0.05%
Zniekształcenia intermodulacyjne: 0.05%
Współczynnik tłumienia 8 omów: 35
Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 25 kHz
S/N (stosunek sygnału do szumu): > 93 dB

Wymiary: 420 x 118 x 330 mm
Waga: 8 kg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *