Sony to firma kojarzona raczej z czarnymi klockami z lat 80-tych i 90-tych, niż ze „złotymi” latami audio. Ale ten japoński producent był w latach 70-tych jak najbardziej aktywny i wypuścił całkiem sporo bardzo przyzwoitego sprzętu grającego.
Wzmacniacz Sony TA-1055 był produkowany w latach 1973-74. Poza modelem podstawowym występowały jeszcze 2 późniejsze warianty: TA-1055A (przednie gniazdo AUX zastąpione potencjometrem regulującym siłę sygnału z wejść mikrofonowych) i TA-1070 (przednie gniazdo AUX zastąpione potencjometrem jak wyżej i gniazda mikrofonowe typu duży jack, nie mały jack). Bardzo zbliżonym modelem był także Sony TA-1066 i jego późniejsza wersja TA-1090.
Typowo dla tego okresu, wzmacniacz prezentuje się bardzo dobrze: mamy tu klasyczny aluminiowy panel przedni i drewnianą obudowę. Funkcje są czytelnie rozmieszczone: po lewej stronie znajdziemy włącznik sieciowy i gniazdo słuchawkowe (na dole), przełączniki głośników i filtrów dźwięku.
Następnie mamy suwaki potencjometrów głośności i tonów, a na prawo od nich przełącznik mono/stereo oraz przełączniki źródeł dźwięku. Pod nimi znajdziemy jeszcze dodatkowe wejście liniowe AUX (typu duży jack, podobnie jak gniazdo słuchawkowe) oraz gniazda mikrofonowe (typu mały jack).
Wszystkie przełączniki (poza włącznikiem sieciowym) są w tym samym stylu i umieszczone w jednej linii; włącznik sieciowy na dole jest w jednej linii z gniazdami. Krótko mówiąc, projektant zadbał, by front wzmacniacza był estetyczny uporządkowany. Wzmacniacz jest równie ładnie „poukładany” z tyłu; ogromne zalety to łatwy dostęp do bezpieczników głośnikowych i przełącznika napięcia sieciowego.
W środku również panuje porządek; sekcje są czytelnie rozmieszczone, dodatkowo sekcja przedwzmacniacza gramofonowego jest oddalona od sekcji zasilania i dodatkowo ekranowana metalową osłoną. Transformator jest ekranowany, a każdy tranzystor stopnia końcowego ma swój własny, przyzwoitej wielkości radiator. Jedyny scalak znajduje się w sekcji przedwzmacniacza gramofonowego. Dla porównania, model TA-1066 ma mniejszy radiator, ale za to sekcja przedwzmacniacza gramofonowego jest w pełni dyskretna.
Od strony użytkowej wzmacniacz jest dość przyjazny, ale nie bez wad. Największą są potencjometry głośności: nie dość, że suwakowe (identyczne, jak potencjometry tonów), to jeszcze osobne dla lewego i prawego kanału. To rozwiązanie wygląda dobrze, ale jest bardzo niewygodna: przy każdej zmianie głośności trzeba najpierw przyciszyć/podgłośnić jeden kanał, a następnie wyrównać głośność drugiego. Model TA-1066 z tej samej serii ma lepsze rozwiązanie: tradycyjny potencjometr głośności wspólny dla obu kanałów i osobny potencjometr równoważnika. Druga wada to terminale głośnikowe. Są to zwykłe śruby z płaskimi główkami. Nie dość, trzeba je dokręcać śrubokrętem, to jeszcze bezpieczne złapanie nimi nawet dość cienkiego kabla to nie lada wyczyn – a o grubszym kablu nie ma co marzyć. Brakuje też filtra niskich tonów. I na koniec zła wiadomość dla fanów światełek: wzmacniacz nie ma dodatkowych upiększaczy w postaci licznych kolorowych lampek do różnych funkcji, wskaźników wysterowania itd. Jedynie zielona lampka obok włącznika sygnalizuje, że wzmacniacz jest włączony.
Na szczęście brzmieniowo wzmacniacz z nawiązką rekompensuje te niedogodności. Gra przestrzennie, szczegółowo i dynamicznie. Prezentuje dość neutralny, lekko ocieplony, pełny dźwięk. z bardzo dobrym basem, gładką średnicą i przyjemną górą. Ze względu na dość neutralne brzmienie nie jest wybredny, jeśli chodzi o gatunki muzyki. Nie jest to demon mocy (20 watów mocy ciągłej na kanał), więc nie nadaje się do bardzo głośnego słuchania w dużych pomieszczeniach, ale w mniejszych i średnich radzi sobie świetnie i to nawet z trudniejszymi kolumnami o niskiej impedancji. Dla mnie osobiście jest to jeden z przyjemniej grających wzmacniaczy tej klasy z lat 70-tych. Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy jest dość przeciętny, ale dla niewymagającego słuchacza w zupełności wystarczy.
Sony TA-1055 to niezbyt mocny, ale bardzo dobrze grający, estetyczny i dość funkcjonalny wzmacniacz. Zdecydowanie godny polecenia do małych i średnich pomieszczeń. Świetnie prezentuje się w zestawie z dedykowanym tunerem ST-5055. Zakładamy, że pozostałe dwa warianty (TA-1055A i TA-1070) są równie godne polecenia; do podobnych modeli TA-1066 i TA-1090 proponowalibyśmy natomiast dobierać mniej wymagające kolumny ze względu na mniej wydajne chłodzenie.
Dane techniczne:
Model: Sony TA-1055
Lata produkcji: 1973-74
Kraj produkcji: Japonia
Moc ciągła – 2x20W przy 8 omach, 2x27W przy 4 omach
Moc muzyczna – 2x35W przy 8 omach, 2x45W przy 4 omach
Zniekształcenia harmoniczne THD – poniżej 0,5%
Zniekształcenia intermodulacyjne IM – poniżej 0,5%
Pasmo przenoszenia – 10 Hz – 40 kHz (10 Hz – 60 kHz, odchylenie +/- 3 dB)
Wejście gramofonowe – krzywa RIAA +/- 1 dB
Współczynnik tłumienia – 22
Czułość wejść: 2mV (mikrofonowe), 2mV (gramofonowe MM), 250mV (liniowe)
Odstęp sygnału od szumu (S/N): 65dB (mikrofonowe), 70dB (gramofonowe MM), 90dB (liniowe)
Sygnał wyjściowy: 250mV (liniowe), 30mV (DIN)
Wejścia/wyjścia: Tape 1 (we/wy), Tape 2 (we/wy), Aux, Tuner, Phono (wkładka MM), gniazda mikrofonowe L+R, 2 pary kolumn, gniazdo słuchawkowe
Pobór mocy: maks. 165W
Wymiary: 410 x 120 x 280 mm
Waga: 6.2 kg