O tym sprzęcie warto napisać więcej. Prawdopodobnie będzie on przedmiotem małego projektu (a czemu nie zrobić vintage’owego boom boxa?). W tym momencie mamy galerię tej osobliwości.
W dużym skrócie (do czasu pełnego, rozbudowanego wpisu), to sprzęt niespodzianka. Wygląda niesamowicie, choć na swój sposób strasznie. Ma fantastyczny cool factor jako całość a jednak – cały zestaw brzmi sensownie jedynie po piwie, na działce, koło dość głośnej autostrady lub sąsiadów. Kiedy jednak zapomnimy o dwóch pudełkach robiących dźwięk i podłączymy sam sprzęt do sensownych kolumn – tu zaczyna się magia. Przyjemne, miękkie brzmienie, z odrobiną niedoskonałości typowej dla starych wzmacniaczy a jednocześnie z klarownością, która cieszy. Jako wzmacniacz – niczego mu nie brakuje. Oczywiście, są lepsze. Ale kto by nie chciał posłuchać fajnej muzyki ze sprzętu, który może pamiętać prawdziwy Woodstock (i widać, że pamięta). Kto by pomyślał, że to ciastko z niespodzianką…