Dane techniczne:
Moc ciągła wg specyfikacji 2x25W przy 8 omach i zniekształceniach harmonicznych poniżej 0,005%, 2x40W przy 4 omach i zniekształceniach harmonicznych poniżej 0,007%. Podobnie jak w przypadku A&R A60, producent zaleca stosowanie kolumn 8-omowych (ale podaje moc dla 4-omowych).
Lata produkcji: od 1984, wersja 2 od 1987
Marka Cyrus została stworzona przez firmę Mission jako linia wzmacniaczy dedykowanych do skądinąd wyśmienitych głośników tego producenta. W latach 90-tych Cyrus oddzielił się od firmy Mission i obecnie funkcjonuje jako niezależny producent. Cyrus One to pierwszy projekt pod tą nazwą i jeden z dwóch najbardziej „kultowych” wzmacniaczy w tym porównaniu, nie tylko ze względu na brzmienie. To chyba najbrzydszy wzmacniacz, jaki widziałem. Tak brzydki, że aż ciekawy. Wygląda, jakby ktoś wymontował z ruskiego czołgu coś, co ma zmieścić się w pudełku po butach. Na panelu przednim są trzy spore (biorąc pod uwagę wielkość panela) gały, dość toporny włącznik kołyskowy i to tyle. Całość pomalowana szaroburą, podatną na odpryski farbą, co znowu wywołuje militarne skojarzenia. Jakby tego było mało, w materiałach producent pisze, że zastosował „tranzystory używane w urządzeniach wojskowych”.
Mam najpóźniejszą z kilku wersji Cyrusa One. W porównaniu do wcześniejszych wersji, plastikowa pokrywa została zastąpiona pokrywą ze stopu metali nieżelaznych, zaś zamiast kawałka blachy zastosowano porządny radiator zintegrowany z dołem obudowy; całość to jeden odlew z aluminium. Włącznik wciskowy zastąpiono solidniejszym kołyskowym, usunięto bardzo nietrwałe gniazdo słuchawkowe, dodano równoważnik. Cyrus ma świetny przedwzmacniacz gramofonowy z obsługą wkładek MM i MC, wejście gramofonowe i 4 liniowe. Gniazda są umieszczone nietypowo, na powierzchni poziomej (czyli kurzołapki) i dość gęsto; terminale głośnikowe akceptują wyłącznie wtyki bananowe. Z regulacji jest tylko głośność i równoważnik, podobnie jak w MF B1 nie ma regulacji tonów. Przełączniki źródeł, podobnie jak w MF B1 osobne dla odsłuchu i nagrywania, mają dodatkową pozycję MUTE, czyli pustą – daje to możliwość szybkiego wyłączenia dźwięku bez wyłączania ani przyciszania wzmacniacza., według instrukcji jest to także ustawienie do kasowania taśmy magnetofonowej.
Cyrus One gra świetnie. Chce się go słuchać, jest ciepły, ale bez wrażenia ociężałości, ma akurat tyle kopa, ile trzeba, podkreśla uderzenie tam, gdzie powinien. Jednocześnie wokal jest łagodny, aksamitny. Podbudowa basowa jest solidna, detale wyraźne, góra złagodzona akurat na tyle, żeby nie irytowała, ale była nadal wyraźna. Muzyka brzmi przestrzennie, odrywa się od głośników. Iggy Pop zabrzmiał na Cyrusie wyśmienicie (z basem włącznie), podobnie Bat For Lashes i Black Sabbath. Tylko Dio trochę brakowało, wokal znowu był nieco za słaby, ale równiejszy niż na A&R A60.
Cyrus jest zdecydowanie wzmacniaczem godnym polecenia. Jeden z najprzyjemniejszych wzmacniaczy, jakich miałem okazję słuchać, wystarczająco klarowny, przestrzenny, detaliczny, a przy tym nie brak mu ciepła. Brzmienie jest dobrze wyważone, więc kolumny można dobierać według upodobań, a nie pod kątem wyrównywania odchyleń wzmacniacza. Mimo pozornie niskiej mocy bez problemu napędza konkretne kolumny, a ze skrzynkami, do których był dedykowany (np. Mission 70, Mission 760i, Mission Cyrus 780) wprost śpiewa. Prawie wszystkie płyty brzmią na nim dobrze lub świetnie, generalnie w tej (i wyższej) klasie cenowej trudno chcieć więcej. Problem tylko w tym, że trudno go kupić, bo właściciele niechętnie się z nim rozstają 🙂
Witam. Mam tego Cyrusa one. Wygląda podobnie,tzn.ma wciskany przycisk zasilania oraz podświetlane na czerwono logo, reszta tj. obudowa i pokrętła jest identyczna. Dźwięk wydobywający się z tego bardzo niepozornego wzmacniacza powala, jest nasycony, czysty, odrywający się od kolumn z wyrażnie zaznaczonym basem. Kto go nie słuchał niech żałuje, a kto ma możliwość jego zakupu niech to zrobi bo coraz trudniej go kupić.