AudioRoomowy salon piękności: wzmacniacz JVC VN-300

Comment

Galerie Recenzje Renowacje

 

Wzmacniacze z lat 70-tych to nie tylko (zazwyczaj) przyzwoity sprzęt grający, to także sprzęt ładny. W każdym razie ładny na tyle, na ile to możliwe w przypadku urządzenia elektrycznego, które ma być przede wszystkim funkcjonalne i trwałe. Srebrne panele ze szczotkowanego aluminium, błyszczące metalowe gałki, czasem jeszcze podświetlone wskaźniki wysterowania – to wszystko ma swój urok, który oczywiście możemy dostać też w nowym wzmacniaczu. Tyle że zapłacimy za to dużo więcej. A w przypadku sprzętu z lat 70-tych dostajemy ładny i przyzwoity wzmacniacz za cenę plastikowego boomboxa z supermarketu.

Ale co jeśli wzmacniacz, który do nas trafił, wygląda jakby przeżył powstanie? Nie wszystko stracone. Pamiętajmy, że ten sprzęt jest zwykle zrobiony bardzo porządnie i przy odrobinie szczęścia i starań da się mu przywrócić nie tylko sprawność, ale też estetyczny wygląd.

 

 

JVC VN-300, który do nas trafił, ewidentnie był po przejściach. Wzmacniacz włączał się, ale dźwięk nie tyle zanikał, co sporadycznie się pojawiał podczas ruszania potencjometrami i przełącznikami. W środku była warstewka kurzu, ale bez tragedii, mieliśmy znacznie gorsze przypadki. Za to na zewnątrz wzmacniacz wyglądał, jak wyciągnięty ze śmietnika, w którym spędził ostatnie 2-3 dekady obrastając brudem i tracąc niektóre kończyny (brakowało 4 nakładek na potencjometry).

 

 

Żeby nie tracić czasu na marne, kosmetykę zostawiliśmy na koniec. Nie ma przecież sensu pracować nad wyglądem urządzenia, dopóki nie wiadomo, że jest sprawne. Wyczyściliśmy więc środek i potraktowaliśmy potencjometry i przełączniki środkiem do ich czyszczenia; wyczyściliśmy też gniazda. Już pierwsze czyszczenie znacznie poprawiło sytuację, a po drugim wzmacniacz zaczął grać poprawnie, równo i bez zanikającego dźwięku, trzasków podczas regulacji i innych tego typu „atrakcji”. Sprawdziliśmy też prąd spoczynkowy. Niestety nie udało nam się dotrzeć do instrukcji serwisowej, ale wartość prądu w obu kanałach była zbliżona, wzmacniacz grał bez zniekształceń i nie grzał się podczas pracy z 4-omowymi kolumnami, więc po prostu wyrównaliśmy kanały do uśrednionej wartości.

 

 

Skoro wzmacniacz był na chodzie, wzięliśmy się za stronę wizualną. Na pierwszy ogień poszedł przedni panel. Po zdemontowaniu zażył długiej kąpieli w ciepłej wodzie z mydłem w płynie.

 

 

W tym czasie doczyściliśmy tylny panel, pokrywę i umyliśmy oryginalne gałki. Po odmoczeniu przedni panel został delikatnie umyty gąbką i dokładnie opłukany.

 

 

Myć należy możliwie delikatnie, żeby zminimalizować ryzyko starcia napisów. Następnie panel został wytarty do sucha i pozostawiony na godzinę, żeby wilgoć odparowała z zakamarków, których nie dało się wytrzeć.

Uzupełniliśmy też nakładki na potencjometry. Nie znaleźliśmy oryginalnych, ale szczęśliwie udało się dobrać nowe nakładki z aluminiowym wykończeniem, które wizualnie świetnie pasowały do wzmacniacza i tych oryginalnych nakładek, które jeszcze miał. I naturalnie były znacznie tańsze, niż potencjalny koszt oryginalnych.

Po tej wizycie w salonie piękności (i gabinecie protetyki) wzmacniacz wygląda zupełnie inaczej. Może nie jak nowy, ale na pewno można go postawić w widocznym miejscu i będzie cieszył oko.

 

 

A co on może i jak gra? JVC VN-300 to niski model o dość małej mocy, 15W na kanał. Nie jest specjalnie rozbudowany, ale ma wszystkie standardowe funkcje. Z pajęczyny kabli mamy 4 wejścia liniowe (w tym pętla magnetofonowa z podwójnymi gniazdami – RCA i DIN) i wejście gramofonowe dla gramofonu z wkładką magnetyczną, wyjścia na 2 pary kolumn, które mogą grać równocześnie lub zamiennie, wyjście słuchawkowe wyprowadzone z końcówek mocy (czyli bez problemu napędzi słuchawki o wysokiej impedancji), jest nawet gniazdo mikrofonowe. Jedyne nasze zastrzeżenie dotyczy śrub mocujących kable głośnikowe: są bardzo niewygodne, trzeba je dokręcać śrubokrętem, a bezpieczne złapanie nimi nawet dość cienkiego kabla to nie lada wyczyn. Jeśli chodzi o funkcje regulacyjne, mamy potencjometry tonów wysokich i niskich, filtry także tonów wysokich i niskich, kontur i przełącznik mono/stereo. Nie ma natomiast dodatkowych upiększaczy w postaci licznych kolorowych światełek do różnych funkcji, wskaźników wysterowania itd. Jedynie czerwona lampka obok włącznika sygnalizuje, że wzmacniacz jest włączony.

Jeśli chodzi o brzmienie, określimy je jako dość przyjemne, przyzwoite, ale nie wybitne. Wzmacniacz gra dość szczegółowo, łagodnie i ma bardzo dobrą równowagę tonalną, jedynie nieco brakuje najniższego basu (ale jego ilość jest i tak na niezłym poziomie, biorąc pod uwagę niską moc i fakt, że był to najniższy model w serii). Przestrzeń jest co prawda skromniejsza (węższa i płytsza), niż w porównywalnym pod względem mocy Marantzu 2215B z tego samego okresu, ale lepsza, niż np. w nieco mocniejszym Technicsie SU-2300. Przedwzmacniacz gramofonowy jest przyzwoity. Wzmacniacz radzi sobie dobrze z kolumnami o niskiej impedancji.

JVC VN-300 to skromny, ale bardzo przyzwoicie grający i estetyczny wzmacniacz ze sporą ilością funkcji. Zdecydowanie godny polecenia w granicach 300 zł. Z uwagi na skromną moc najlepiej nadaje się do mniejszych pomieszczeń. Świetnie sprawdzi się na kilkunastu metrach, do 25 m2 też da radę, ale nie do bardzo głośnego słuchania. Ze względu na neutralny charakter brzmienia i ograniczoną scenę łączylibyśmy go z niedużymi, ciepło i przestrzennie grającymi kolumnami. Nasz pierwszy typ to dowolna z wersji Mission 760.

 

Dane techniczne:

Model: JVC VN-300
Lata produkcji: ok. 1975
Kraj produkcji: Japonia

Moc ciągła – 2x15W przy 8 omach, 2x18W przy 4   omach
Moc muzyczna – 2x23W przy 8 omach, 2x30W przy 4 omach
Zniekształcenia harmoniczne THD – poniżej 0,5%
Zniekształcenia intermodulacyjne IM – poniżej 1%
Pasmo przenoszenia – 20 Hz – 30 kHz (20 Hz – 40 kHz z odchyleniem +/- 1,5 dB)
Współczynnik tłumienia – 30 przy 8 omach
Regulacja tonów niskich: +/- 10 dB na 100 Hz
Regulacja tonów wysokich: +/- 10 dB na 10 kHz
Filtr tonów niskich: -10 dB na 50 Hz
Filtr tonów wysokich: -10 dB na 10 kHz
Kontur: +10 dB na 50 Hz, +6 dB na 100 Hz
Czułość wejść: liniowe 120 mV, gramofonowe 3 mV
Odstęp sygnału od szumu (S/N): wejścia liniowe 70 dB, wejście gramofonowe 65 dB
Wejścia/wyjścia: Tape (we/wy), Aux 1, Aux 2, Tuner, Phono (wkładka MM), 2 pary kolumn pracujące zamiennie lub równocześnie, gniazdo słuchawkowe, gniazdo mikrofonowe
Pobór mocy: 60W
Wymiary: 38 x 14 x 30 cm
Waga: 7 kg

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *