Gov’t Mule w Progresji, gościnnie Natalia SikoraGov’t Mule in Progresja, guest performance by Natalia Sikora

Comment

Recenzje

We współczesnym świecie muzycznym, który podzielił się na mainstream, podziemie i mainstream udający podziemie, Gov’t Mule to jeden z tych dziwnych tworów, których nie da się zaszufladkować. Muzycy, którzy grają na najwyższym poziomie, to co chcą, a nie to, co się sprzeda. Wirtuozi, którzy nie wpadli w pułapkę perfekcjonizmu. Utwory Gov’t Mule mają „flow”, słucha się ich fantastycznie, a przy tym nie ma się wrażenia, że są skalkulowane na to, żeby wpadać w ucho, jak nie przymierzając dżingle z reklam. Czasem ucho zaczepi się o genialne przejście albo solówkę, ale generalnie słucha się muzyki, która swobodnie płynie, w której wszystko do siebie pasuje, doskonałej harmonii.

 

Gov’t Mule na żywo to jeszcze większa uczta. Wirtuozeria jak na płycie, tylko bez ograniczeń czasowych krążka (Time to Confess nie musi mieć niecałych 6 minut 🙂 ), z emocjami, które słychać w muzyce i widać na twarzach – podczas solówek Warren Haynes wczuwa chyba bardziej, niż ja na widowni – i którym trudno nie dać się porwać. I tu znowu – kawałki nie są po to, żeby pokazać, jak świetnie muzycy grają, nie ma popisywania się, nawet solo perkusyjne Matta Abtsa jest bardziej zabawą z perkusją, niż popisem technicznym. Dialogi gitary Haynesa i klawiszy Louisa to uczta dla ucha, a przy tym solówki są doskonale wplecione w rytm, a jeśli któraś „wyskakuje”, to tylko po to, żeby zwiększyć ładunek emocjonalny, a nie pokazać, że ten pan ma szybkie palce.

 

Świetnie było zobaczyć Mule w mniejszym klubie – wcześniej widziałem ich w Palladium i był to świetny koncert, ale w Progresji nawet spod tylnej ściany widać wszystko, co się dzieje na scenie. Nagłośnienie też zdecydowanie lepsze, czasem instrumenty trochę zagłuszały wokal Haynesa, ale poza tym bez zarzutu.

 

I jeszcze wielki ukłon dla Gov’t Mule za niespodziankę i Piece of My Heart z gościnnym występem Natalii Sikory na wokalu. Fantastycznie usłyszeć Natalię na żywo, i to z takim zespołem. Ci, którzy znają ją tylko z występu w telewizyjnym talent show: you ain’t seen nothing yet! Jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć ją na żywo – warto, ta dziewczyna to autentyk. A jeszcze fajniej było później zobaczyć, jak szaleje na płycie z całą resztą publiczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *