Mam słabość do amplitunerów „koło czterdziestki”, więc będzie o nich dość często. Tym razem zawodnik wagi piórkowej, dwunastowatowa Toshiba SA-300L z połowy lat 70-tych.
Lata 70-te to przede wszystkim Marantz, Pioneer, Kenwood, Harman/Kardon i Sansui. Ale oprócz nich było mnóstwo innych mniej lub bardziej znanych producentów, którzy robili równie dobry (i równie ładny) sprzęt – na przykład właśnie Toshiba. Ich wzmacniacze i amplitunery nie są tak „kultowe” i cenione przez kolekcjonerów, co jest wielką zaletą – da się je kupić taniej.
Toshiba SA-300L po raz pierwszy trafiła do mnie 3 lata temu – szukałem czegoś małego i prostego w obsłudze dla starszego członka rodziny do słuchania radia. Wówczas wymagała tylko czyszczenia i wymiany żarówek podświetlających skalę. Potem Toshiba przez 3 lata walczyła o życie, przetrwała (choć nie bez uszczerbku) dwa remonty, liczne ataki pani od sprzątania i prawdopodobnie wiele innych dramatycznych zdarzeń. Kilka miesięcy temu uznałem, że zniosła już dość, i podmieniłem ją na mały amplituner Nationala, którego nie było mi szkoda. Po naprawie charczącego tunera, wymianie rozwalonych gniazd głośnikowych i ogólnym czyszczeniu Toshiba wróciła do zdrowia i znalazła nowy dom. Oby lepszy.
A dobry dom jej się należał, bo Toshiba nie dość że ładna – choć bez fajerwerków, typową urodą lat 70-tych, czyli aluminiowy panel, podświetlana na niebiesko skala, fornirowana obudowa – to jeszcze gra wyjątkowo przyjemnie. Ciepło, z bardzo przyjemnym basem, wyraźną górą i środkiem, dość szeroko. Osoby, które ją kupiły, szukały czegoś do kolumn Wharfedale Diamond 8.1. Po odsłuchaniu kilku wzmacniaczy i amplitunerów wybrały Toshibę, chociaż z całej grupy miała najniższą moc wyjściową, a wśród konkurentów był skądinąd świetny Marantz 2218. Toshiba po prostu wyciągnęła z Diamondów wszystko, co najlepsze.
Toshiba SA-300L ma moc ciągłą 12 W na kanał, co oznacza, że nadaje się do słuchania z raczej umiarkowaną głośnością i w małych i średnich pomieszczeniach. Doskonała na przykład do sypialni albo pracowni. Mimo małej mocy radzi sobie dobrze z kolumnami o niskiej impedancji, można spokojnie podłączać 4-omowe. Obsługuje 2 pary kolumn, przy czym oczywiście jeśli słuchamy z czterema kolumnami, powinny mieć impedancję 8 omów lub wyższą. Podłączymy do niej 2 źródła liniowe (wejścia AUX i TAPE) oraz gramofon z wkładką magnetyczną. Przedwzmacniacz gramofonowy jest bardzo przyzwoity, podobnie jak wyjście słuchawkowe, typowo dla starszego sprzętu wyprowadzone z końcówek mocy. Tuner radiowy UKF odbiera świetnie. Z dodatkowych funkcji mamy jeszcze filtr kontur i przełącznik mono/stereo. Model SA-300L różni się od Toshiby SA-300 (bez L) odbiorem fal długich, pozostałe funkcje są te same.
Jeśli szukacie czegoś o niedużej mocy, dobrze grającego i miłego dla oka, i nie musi być to sprzęt jednej z kultowych marek – gorąco polecam Toshibę. Wygląda przyjemnie, gra świetnie i z gramofonem, i ze źródłami liniowymi, i ma akurat tyle wejść i wyjść, żeby zbudować na jej bazie nieduży system. A przy tym zwykle kosztuje mniej niż połowę tego, co porównywalne Pioneery i Kenwoody, o Marantzach już nie wspominając.
Dodatkowe informacje:
Typ: amplituner stereo
Model: Toshiba SA-300L
Producent: Toshiba Shibaura Co., Ltd.
Kraj produkcji: Japonia
Lata produkcji: 1973 – 76
Tuner:
FM 88-108 MHz
MW 530-1605 kHz
LW 145-360 kHz
Wzmacniacz:
Moc ciągła RMS: 2 x 12 W przy 8 omach, 2 x 14 W przy 4 omach
Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 25 kHz
Zakres częstotliwości: 20 Hz -50 kHz +1/-3 dB
Czułość wejść: 3 mV (PHONO), 150 mV (AUX), 250 mV (TAPE)
Odstęp sygnał – szum (S/N): 65 dB (wejście gramofonowe MM), 75 dB (wejścia liniowe)
Zniekształcenia harmoniczne (THD): 0,8% przy mocy wyjściowej 1 kanału 14W
Regulacja tonów wysokich +/- 10 dB (10 kHz)
Regulacja tonów niskich +/- 10 dB (100 Hz)
Impedancja kolumn: 4-16 omów
Pobór mocy: 70 W
Wymiary: 400 x 115 x 290 mm (szer. x wys. x głęb.)
Waga: 7,1 kg