To przedstawiciel sporej linii Grundiga, która obejmowała wzmacniacze, amplitunery, tunery, magnetofony i gramofony(cała seria dostępna tutaj) .
Jest to konstrukcja z przełomu lat 70-80-tych(1980rok), która na pierwszy rzut oka zaskakuje solidnością. Obudowa metalowa(Front, góra i boki), jest bardzo wytrzymała i nawet długie perypetie życiowe grożą zadrapaniami, ale raczej nie uszkodzeniami wewnętrznymi. Wejścia DIN przeszkadzają, ale jest to konsekwencja, z którą trzeba się po prostu pogodzić.
Trochę danych technicznych: moc ciągła 2x32W/4 omy, moc din 2x35W/4omy, 2x25W/8 omów, moc muzyczna 60W/4 omy, 2x33W/8omów. Jednak mocy tej się nie czuje. Wzmacniacz wydaje się słabszy niż wskazują na to te oficjalne dane. Jednocześnie gra na tyle mocno by napędzić dość solidne kolumny.
Czy wygląda dobrze?
I tak i nie 🙂 jeśli komuś odpowiada minimalizm, to na pewno spodoba mu się układ bez wskaźników i nadmiernych ozdób. Płaska niska obudowa ułatwiają jego schowanie bądź wkomponowanie pod inny sprzęt. W wersji srebrnej i zadbanej – tak, zdecydowanie ozdabia otoczenie.
Czy dobrze gra?
Nie powala, ale również nie odrzuca – sprzęt tej serii jest mocno zróżnicowany, kupując V5000 możemy spodziewać się zupełnie innej ligi, jednocześnie V1000 nie zawiedzie niezbyt wymagającego użytkownika.
Przekoloryzowuje, jak to miały w zwyczaju takie wzmacniacze, nie jest przesadnie detaliczny, ale również nie boli. Da się go słuchać z przyjemnością, choć zestawienie go z innym wzmacniaczem odsłoni prawdę.
Moim zdaniem to dobry wzmacniacz na początek: wytrzymały, odporny, tani. Nie zabiera całego pokoju, a stanowi na pewno awans z poziomu zwykłej wieży z supermarketu. Warto zestawić go z kolumnami, które dają odrobinę basu, w przeciwnym razie będzie grał „mizernie”.
W kilku słowach:
Czy warto? Tak ale jeśli oczekuje się dużo, to zdecydowanie sensowniejsze będą modele 5-7 000, serię 1000 zdecydowanie polecam dla początkujących.
